CO MI DAŁ RAK – DRUGI

Jak to zrobić, by każde w życiu – coś – nie kojarzyło się z Rakiem?

Boli brzuch – rak

Boli głowa – rak

Boli kręgosłup – rak

Boli żołądek – rak

Czy po tylu latach w ogóle jest możliwe, żeby nie rak?

A może z tym wyobrażonym rakiem nie walczyć?

Bo jest potrzebny, bo zbliża do wartości wyższych, jak mówi Beata.

Akceptacja

nie tylko w chorobie pomaga.

Walczyć z rakiem? ale on przecież jest częścią nas więc jednak – walcząca akceptacja…?

Co mi dał rak?

Pytanie, na które odpowiedzi jest wiele. Obrazy, przemyślenia, spostrzeżenia, lata różnych doświadczeń, które dopiero teraz mają swoją wartość i dopiero teraz niektóre mimo tej bolesnej choroby – można zobaczyć. Strasznie trudno to wszystko, co przeżyłem, zwerbalizować i jednoznacznie opisać!

Pourywane wyrzucane z siebie myśli – tak tylko widzę ten rozdział.

Słowem opisane sytuacje i obrazy.

… A ja w tej chorobie podnoszę się jako człowiek, mimo, że śmierć jest obok. Oderwałem się od śmierci. Jestem w życiu! Te wszystkie sytuacje na granicy, nad przepaścią, te noce, że myślałem, że już, ten brak oddechu, te oczy pełne śmierci i strachu – były po to, bym w tym dniu, który nastąpi, stał prosto i nie zemdlał. To jak ćwiczenie ekstremalnych sytuacji. Jak film instruktażowy, by w tej najważniejszej sytuacji Dać Sobie Radę. To wszystko przed – to były przygotowania na prawdziwe tu i teraz! Na śmierć!

Oceniaj fakty – co mogę zrobić dzisiaj?

Co jest pod strachem?

Jak  zrobisz to, co dzisiaj możesz, jutro pojawi się szansa, będziesz gotowy, by dalej działać!

Nie popadać w panikę.

Mianowany Na Rycerza przez samego siebie.

Każdy chce być kochanym cenionym i Basia na pewno chciała.

A czy ja umiałem powiedzieć i pokazać to wszystko, co we mnie było… 

Czy mówiłem, że widzę to dobro w Basi?

Czy  mówiłem Basi, co mi przeszkadzało?

I czy – niemówieniem, ale pokazywaniem przez codzienne gesty i udało mi się powiedzieć – bardzo cię kocham Basiu?

Bardzo cię kocham – usłyszałem od Basi na kilka chwil przed… 

Bardzo cię kocham Basiu… tak mogłem mówić częściej…

Warto być naturalnym i powiedzieć co się czuje.

Nie ma raka, jest życie z kredytami.

Bo zawsze kiedyś odejść trzeba.

Bo życie ma sens w każdych okolicznościach, nawet tych najbardziej nieludzkich i najbardziej niewyobrażalnych.

Ostatni czas – odchodzenie Basi…

Siedzę w fotelu i wiem, że teraz przemieniam się w innego człowieka, w Rycerza Ryszarda, który jest przygotowywany i pasowany na ostatnią bitwę. Rycerzem stawałem się od samego początku ale teraz to jest mój – bój ostatni.

Mam dokładnie świadomość tego, co się wokół dzieje.

Żadnej egzaltacji, żadnego duchowego uniesienia.

Żadnego poczucia misji.

Całkowity kontakt z otoczeniem i z samym sobą.

Wyruszam!

Mimo przeciwności, które widzę.

Po odejściu Basicy,

zostałem sam i nie mam z kim rozmawiać o tym, co się stało i o tych 35 latach. Trzeba po odejściu rozmawiać. Ja nie rozmawiam, nikt mnie nie zrozumie i nie będzie chciał godzinami mnie słuchać, a psycholodzy mówią, że trzeba rozmawiać. Czy mnie brak rozmowy boli? Tak i nie…

Zaakceptowałem tę sytuację, pogodziłem się.

To też rak! 

Kuba jest jedyną osobą, która mnie tak bardziej rozumie, bo on z nami przeżył te 35 lat. I wie coś o naszym małżeństwie, ale tak do końca nie zrozumie mnie nikt, bo to trzeba przeżyć. Ja innych cierpiących rozumiem.

Beata więcej rozumie przez pracę w szpitalu i wiedzę.

Tak, teraz ja mogę kogoś wesprzeć, pomóc i doradzić.

Wspieraliśmy razem, każdego, kto potrzebował pomocy jak Basia jeszcze była.

To, że opisuję naszą historię, pomaga mi zrozumieć co się działo i co się stało. Potrafię teraz sobie niektóre sytuacje nazwać, opisać, wyjaśnić. Teraz wiele rzeczy rozumiem i nie tylko rakowych. To wszystko przekłada się na to, że teraz jest mi łatwiej.

Na szczęście Basica się odradza.

18.11.2019

Przyszedł na Świat

Olaf – mój wnuczek

Kuby i Ewy syn

A Basia już w nim jest.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Content is protected !!