BIEGANIE

Powoli przymierzam się do biegania. W bieganiu też możesz wyrzucić chore, myśli i zregenerować się. Następna Szklarska to Nieustanny Bieg do Przodu.

Z Basią jest coraz gorzej, wiemy to oboje. W tym roku wakacji w Szklarskiej chyba już nie będzie!

Biegam. Na stadionie Paderewskiego odbywają się zajęcia sportowe „biegaj, zapobiegaj”. Są trenerzy, którzy pokazują co i jak!  Ćwiczenia, które robiłem przez całe życie nie bolą, ale rozciąganie tak. Na szczęście trenerzy mówią: rób tyle, ile możesz. Grupa wspaniała, w różnym wieku, w różnym zaangażowaniu i kondycji. Nikt nie patrzy na Ciebie z wyższością. Wspierają, a więc są inne grupy wsparcia. 

Biegając będę mógł zapomnieć… Stadion na Paderewskiego 10 min od domu, w razie czego mogę być natychmiast z powrotem. Telefon włączony na głośno leży obok plecaka.

Raz w tygodniu, w sobotę o 09:30 biegam, pocę się i zapominam!

Jest lipiec, z Basią jeszcze gorzej, mimo to chodzę na treningi, jest mi to potrzebne. Któregoś dnia, jedna z koleżanek mówi mi: masz złe buty, nie możesz biegać w trampkach, kup sobie buty do biegania. Kupujemy razem z Basią, wybieramy czerwone, bo lubimy kolor czerwony. Faktycznie – lepiej się w nich biega.

To najkrótsze wakacje: 1,5 godziny raz w tygodniu.

Świadomość, że doszedłem do biegania, rezygnując z wakacji, nie boli mnie. Zawsze czułem, że taki czas nastąpi.

Biegam w czerwonych butkach, kupujemy je razem z Basią. Ostatnie wspólne zakupy, wtedy jeszcze nie wiedziałem…

Rysunek 4 Ostatnie wspólne zakupy. Czerwone butki – wszyscy lubiliśmy kolor czerwony

Po którymś wakacyjnym treningu, jadę po księdza – Basia chce się wyspowiadać!

Jeszcze lekarz dermatolog. To ja, bo ta cholerna łuszczyca, która pojawiła się na samym początku choroby, już ze mną została. Strasznie swędzi zwłaszcza w zimie.

Życie się toczy, załatwiam wszystkie sprawy te drobne i te najważniejsze, robię zakupy, Basia nauczyła mnie wszystkiego.

Maciejka w skrzynkach już rośnie, by pachniała Basi, słoneczniki, by codziennie z rana można było na nie patrzeć jak rozkwitają, rzodkiewki, bo Basia lubi. Zbieram maliny, jeżyny bo słodkie, świeże i bez chemii –  dla Basi! Na iglakach rozłożył się kolorowy groszek i dynia. Iglaki z wielkimi żółtymi głowami dyni jak bajka…

Rajski ogród.

Basia mówi „jak pięknie wygląda ten groszek”, a ja myślę sobie: to dla Ciebie, Basiu, posadziłem go wśród zielonych iglaków. To taka moja ogrodnicza, amatorska fantazja.

15.08. godz. 2 w nocy, telefon ze szpitala. „Pana żona odeszła” mówi pani doktor, „ale nie cierpiała”.

Zawieszam bieganie…

13.08. Basia miała być zawieziona do hospicjum, nie zdążyliśmy. Byłoby lżej  Basi w odchodzeniu i mi teraz!

20.08 pożegnanie na cmentarzu…

Przed odejściem odbyły się rozmowy pożegnalne z Kubą i ze mną. Te najważniejsze, że się bardzo kocha. Ustaliliśmy, że kremacja i że będzie puszczona „Cisza” Budki Suflera, gdy urna zjedzie w dół.

Chcę być pochowana ze swoimi. Tam, gdzie mama, tata, babcia. Rozdzieliliśmy prezenty dla Multi Kulti i ustaliliśmy co komu…Po odejściu Basi. Tak wolę mówić i tak mówię w urzędach.

Biegam wkoło stadionu w czerwonych butkach i łzy mi płyną…

Wracam do pustego domu. Muszę wyjechać, bo  się rozsypię. Dbać o siebie! To robiłem przez cały czas choroby i może dlatego dałem radę.

Dobrze jeść, spać, szczepić się przeciwko grypie, ciepło się ubierać, chodzić do pani Beaty, robić wszystko, by dać radę. Nie grać facecika, który mówi: dam radę i po jakimś czasie pada…

Udaje się wyjechać!

SZKLARSKA IV

Do tej pory jeździłem do Szklarskiej sam, bo Basia nie mogła, bo nie dawała rady. Chodziłem sobie po Szklarskiej sam a wieczorami dzwoniłem do Basi i zdawałem relację i tak sobie gadaliśmy.  Gasiłem światło, bo lubię jak jest ciemno i siadałem na podłodze, opierając się o łóżko.

Teraz w Szklarskiej, jestem sam, naprawdę sam! Chodzę z Basią w sobie.

Odwiedzam po raz kolejny muzeum Hauptmanów: ich park, sosny, świerki, dęby i siadam na ławeczce, potem idę do Vlastimila Hofmana, do jego domu – pracowni w której czas się zatrzymał. Małym domkiem opiekuje się starszy pan, który ma 90 lat i jest sprawny intelektualnie bardziej niż niejeden student filozofii.

Ogród, drzewa, las i nasz ogród w Wałbrzychu w naszym Pałacyku pod Zdechłym Liściem Dębu. Jestem teraz w Wałbrzychu myślami, a ciałem w Szklarskiej. Tu i tam, szukam sensu w życiu.

Bracia Hauptmani, park, Vlastimil Hofman, witający mnie rudy kot i rudy kot Basi, Jean Pol i moje słoneczniki i ja za gablotą w muzeum jako eksponat, Basia we mnie, w mojej duchowej galerii, którą sobie stwarzam, obrazami, myślami, sercem.

Basiu tak bardzo mi Ciebie brak!

Zachodzę do kościoła Franciszkanów, który jest na trasie moich powtarzających się  wędrówek lekko na górce. Siadam lubię tu siadać, stąd jest piękny widok na moją ukochaną Szklarską. Piszę do Piotrka Mokrego, by mnie odwiedził. Powiedział, że przyjedzie, fajnie, chyba czuje, że jest mi potrzebny. W teatrze zwolnili mnie z obowiązkowego zebrania i ze zbiorowego robienia zdjęć. Moje Multi Kulti.

Siadam na małej ławeczce, obok kościoła. Wzdłuż tych ławek jest droga krzyżowa w której kiedyś w nocy 13 sierpnia w święto matki Boskiej Fatimskiej uczestniczyłem i podczas tej drogi krzyżowej cały kościół  modlił się w intencji zdrowia Basicy, Kuby i mnie…

Nagle słyszę organy i Ave Maryja no tak… za chwilę odbędzie się tu ślub, jest już młoda para i świadkowie i dron, który prawdopodobnie z góry mnie filmuje.

Ave Maryja…. Piszę do Doroty Kowalkowskiej esemesa, która przejeżdżając przez moje rodzinne Opole pozdrawia mnie.

Tak, wszyscy moi Multi Kulti się mną opiekują, bo Basia już spokojna bez bólu we mnie.

Przypomina mi się nasz ślub 35 lat temu w Jeleniej Górze. Młodzi, zakochani, szczęśliwi.

Ave Maryja – ślub młodych…

Płaczę – boli mnie niewidzialne dla oczu.

Płaczę tak mocno, że nie widzę klawiatury smartfon a.

Jestem teraz Mężczyzną, który płacze.

Ave Maryja – tak zaczęła się nasza wędrówka, kochana Basico.

Tak –  to będą moje Płaczące Wakacje! Jestem teraz przykładem mężczyzny, który płacze. Wciąż ryczę…

Dopisuję ten fragment  dzisiaj – teraz – a dzisiaj jest

23.01.2021 godz.15:00 sobota,

Bo skoro to nie jest książka, a nie jest, to można, bo teraz wiem więcej.

Wtedy, siedząc tam na ławce zapłakany, zasmarkany, jeszcze tego nie wiedziałem, nie wiedziałem, że kiedy zawali ci się świat, to nie masz ochoty żyć i wydaje ci się, że już nie dasz rady, że lepiej umrzeć i odejść raz na zawsze i być tam – razem.

I teraz dopiero, rozumiem tych, którzy chcą odejść, bo nie mają siły i mówią, że już nie chcą dalej żyć, że to nie do wytrzymania, chcą umrzeć albo nawet popełnić samobójstwo.

Tak to prawda, jest bardzo ciężko żyć w żałobie, bo przez łzy i ból nie widać świata, który jest obok, nie widzimy nic i sensu dalszego życia też.

Nie widzimy syna, wnuka, synowej, przyjaciół, przyrody, nie widzimy nawet swojego Boga. Jest tylko gęsta mgła. Ale nie poddawaj się, wyjdziesz z tego, czekaj, powoli wszystko się znowu ułoży i uspokoi i zaczniesz znowu zdrowo oddychać.

Zacznij powoli iść do przodu, rycz, gdy nie możesz przez wspomnienia spać, powoli krok po kroku idź do przodu. Bo ta bliska osoba, ukochana moja Basia z którą przeżyłem tyle lat, na pewno nie chce bym dołączył do niej, bo tu na ziemi mam dla kogo żyć i skoro zostałem, to mam szukać tu swojego miejsca.

  Koniec dopisania po czasie.

Teraz do mojej magicznej Szklarskiej przyjechał  Kuba, na dwa dni z Poznania by mnie wspierać, ale tak naprawdę to wspieramy się obaj. Byliśmy w Czechach zobaczyć nieczynną już skocznię narciarską w Harrachovie, potem na drugi dzień Harrachovski wodospad. Chodzenie, gadanie, kawa, prezenty jak zwykle. Załatwianie i omawianie różnych spraw czasem, bardzo bolesnych. Dwa dni minęły. Kuba wyjeżdża.

A ja schodzę po mszy nowo odkrytą drogą… Sam się dziwię dlaczego odkrytą dopiero – teraz tyle lat tu chodzę – zaczarowana Szklarska? Schodząc robię zdjęcie gór i wysyłam Piotrkowi Mokremu przepraszając, że plany się zmieniły, bo Kuba przyjechał syn, syneczek – zawsze pierwszy będzie.

Jestem już u siebie w swoim pokoju. Dostaję od Kuby głosową wiadomość, że wyjeżdżając tradycyjnie kupił oscypki i pojechał tą nowo odkrytą drogą i że bardzo mu się podobała i że  zatrzymał się w Jeleniej Górze przed naszym domem.

–  odwiedziłem mamę – tak powiedział.

Przeskok nr 13… 

Nagrywam się i dziękuję mu za ten wspólny czas, mówię o zdjęciu, które wysłałem Mokremu i o tym, że szedłem tą samą ścieżką, którą on przed chwilą jechał. Zapytałem, co mama mówiła i nagrałem się „mama już na pewno nie martwi się, że jedziesz do Poznania –  już się nie boi. Samochodowy koszmar, który przez całe życie towarzyszył Basicy, że się coś złego stanie, już się skończył. Trzymaj się” – powiedziałem na koniec.

Czemu głosowe nagrania, tak nagle? Może dlatego, bym teraz,

29.11 2019 mógł je odsłuchać i usłyszeć nastrój, mój rozdygotany głos i emocje. 

Literki tego nie oddadzą.

Na drugi dzień, wypłakany wracam do Wałbrzycha do Pałacyku pod Zdechłym Liściem Dębu, w którym Cię Basico już nie ma. Nie wypiję z Tobą herbaty i nie opowiem jak w Szklarskiej było!

Po drodze zatrzymuję się w Jeleniej Górze. Patrzę w górę,  na nasze okna.  

Przeskok nr 13. Magiczna 13, a może wymyślona?

Basia pod 13, Kuba jak się urodził miał nr 13, ślub 13 a oświadczyny 13 lipca 13 różami i

wiele innych trzynastek, na które nie mieliśmy wpływu, ale szczęśliwych 13…

13 sierpnia 2012 dowiadujemy się, że nowotwór jajnika.

13 sierpnia pogotowie zabiera Basię do szpitala. Tak wiem, że się powtarzam z tymi trzynastkami, ale towarzyszyły nam całe życie i dlatego mogą być w różnych rozdziałach bo w każdym rozdziale inaczej świecą.

13 numer na jakimś dużym brązowym kamieniu w Szklarskiej na Kilińskiego, przy ulicy gdzie w pensjonacie Pory Roku zatrzymuję się zawsze. Pamiętam, jak przyjechałem do Szklarskiej po raz pierwszy i zobaczyłem ten numer. Basia wtedy jeszcze z nami była. Pomyślałem wtedy, że będzie dobrze i było dobrze przez kilka lat.

Teraz Basi nie ma, a ja nadal przechodzę obok tej brązowej na kamieniu trzynastki i mówię sobie: Będzie dobrze i jest dobrze…

Basia zawsze mówiła, że czas choroby to najpiękniejszy czas w  jej życiu i ja w to wierzę, ale nie rozumiem. Bo może jest tak, jak mówi siostra Filipa, że „by zrozumieć proste sprawy, czasem musimy bardzo długo iść. Ważna jest droga”.

Najpiękniejszy czas w życiu…Przeskok nr 13 i magiczne myślenie. Stoję teraz pod naszym domem, gdzie wszystko się zaczęło… Pierwsze spotkania, spacery, kolacje, które przeciągały się do rana. I Kuba, pierwsze miesiące razem i wyjazd do Wałbrzycha, z Kubą jak miał półtora roku.

Nie wysiadam z samochodu, patrzę w okna i piszę do Kuby: Byłem u mamy, mama powiedziała, że to prawda, co mi mówiła, że na początku będzie ciężko, a potem już dobrze. I powiedziała: zawsze będę przy was. I prosiła, by Cię przeprosić, że nie wyszła do Ciebie wczoraj, bo robiła koraliki. No i że bardzo nas kocha i gorąco przytula do serca.

Kuba odpisał: Fajnie, że pojechałeś do mamy. Bardzo mi się podoba, co mama powiedziała.

Siedzę, myślę, wspominam. Trzeba jechać do Wałbrzycha do pustego domu… Po drodze, jadąc przez przełęcz Kowarską zatrzymuję się na tarasie widokowym, jak zawsze w powrotnej drodze ze Szklarskiej parzę przed siebie. Świadomie opóźniam przyjazd.

Otwieram drzwi – pusto…

Trzeba żyć!

BIEGANIE

Biegam sam, z Tobą Basiu w sobie.

Czy będzie za rok następna Szklarska?

Jaka będzie?

Szklarska to Basia, telefony, prezenty, wieczorne relacje, Kuba, Basiowe  koty w jej opowieściach, to Wałbrzych w połączonych w rozmowach, słoneczniki, groszki, maliny i…

Czy Szklarska za rok – to dobry pomysł?

Czy dam radę wspomnieniom?

BIEGNĘ……

Jest 27.07.2020. poniedziałek godz. 22:42

SZKLARSKA

Przepisuję i poprawiam powoli wszystkie rozdziały. Finiszuję z książką.

Nie wiem jaka ona jest i jaka będzie.

LATO

Teraz jest dla mnie trudny czas. Przypominają mi się te wszystkie nasze poprzednie

Lata.

Wakacje, wschody i zachody słońca Wszystkie Lata, które przeżyliśmy razem i które przeżyliśmy dobrze, spokojnie i szczęśliwie. Ten nasz wspólny czas nie był stracony, nawet gdy były burze, deszcz i piasek pod nogami, słona woda i wysokie fale.

To był nasz czas.

I teraz, gdy za kilkanaście dni minie rok jak Basi nie ma, to jest to nadal nasz szczęśliwy czas. Ja nie muszę szukać straconego czasu. My go nie straciliśmy.

Rysunek 5 Magiczna Szklarska teraz jeszcze bardziej bo w niej Basia cała

2 thoughts on “BIEGANIE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Content is protected !!