PODZIĘKOWANIA

To, że ja będę kiedyś pisał książkę, było dla mnie tak nieprawdopodobne, jak lot na Marsa – oczywiście mój.

Czasem sobie gdzieś pisałem: a to w gazetach, a to na blogu, na studiach w studenckich czasopismach i listy – jak wszyscy wtedy…

I gdy któregoś dnia Beata Pietrzak, psychoonkolog ze szpitala w którym Basia się leczyła, powiedziała mi: „niech pan to wszystko opisze, to wasze w trójkę trwanie w chorobie”, zaniemówiłem. Beata przekonała mnie, że warto to wszystko opisać, to codzienne życie z chorobą, bo ona, jako psychoonkolog, chciałaby taką książkę mieć.

Pomyślałem, że skoro to ma pomóc ludziom, to warto spróbować. I mimo, że nigdy nie napisałem żadnej książki, postanowiłem opisać to, co poza operacjami, chemiami, radioterapiami i spotkaniami z psychoonkologiom w rodzinie nowotworowej się dzieje.

Dziękuję Ci Beata, że mnie przekonałaś.

I również za to, że jest w tej książce wiele Twoich myśli, inspiracji i naszych rozmów. Bez Ciebie by tej książki nie było, a wiele myśli Twoich stało się moimi i już nie wiem, które są Twoje, a które moje.

Dziękuję również Jackowi Hołubowi, bo tak naprawdę wszystko od niego się zaczęło, gdy nagle, prawie przez przypadek pojawiłem się na spotkaniu, właśnie z Tobą, Jacku, w naszym teatrze. Jacek w ostatniej fazie powstawania książki bardzo mnie wspierał i mogłem do niego dzwonić, praktycznie w każdej chwili i pytać. Dziękuję Ci za to Jacku, że nasza znajomość wciąż trwa i powoli przechodzi w coraz głębszy wymiar.

Dziękuję Basi – mojej żonie, że mogłem z nią być przez te 8 lat w chorobie i 35 w małżeństwie. Dziękuję Ci Basiu, bo pokazałaś nam jak żyć z chorobą szlachetnie, uczciwie i że mimo ciężkiej choroby, można żyć pełnią życia.

Tak dużo się od Ciebie nauczyłem i nie tylko o miłości, w wielu sytuacjach teraz, gdy jesteś tam – ta z takim bólem zdobyta wiedza wciąż pomaga mi żyć tutaj – na ziemi.

Dziękuję Ci Basiu.

Dziękuję Kubie, naszemu synowi, który nas zawsze wspierał, a teraz wspiera mnie.

Dziękuję Multi Kulti, Chłopcom z Ferajny, całemu zespołowi kuratorów dla dorosłych z sądu, a zwłaszcza tym koleżankom, które przez lata odwiedzały Basię i mnie, nasz dom, przez co czuliśmy się obecni w codziennym życiu.

Dziękuję całemu teatrowi i wszystkim dobrym duchom, za ulgę w naszym cierpieniu, nie wiedziałem, że mieliśmy Was wszystkich aż tyle.

Dziękuję Jadzi Jędryas za to, że pomagała mi przedzierać się przez całkowicie nowy dla mnie, książkowy las.

Dziękuję Patrycji Marciniak, która przekonała mnie, że korekta edytorska jest potrzebna, a przecież nie wie się tego, gdy pisze się książkę po raz pierwszy.

Dziękuję także Pani dr Agnieszce Rzepczyk, za podejmowanie szybkich decyzji.

Dziękuję Sylwii Niemasz i Piotrkowi Romańskiemu za pomoc w książkowej logistyce.

Dziękuję Oli Małeckiej za zebranie moich rozlatanych myśli i przełożenie ich na logiczne treści.

Dziękuję wszystkim, o których w tej ogromnej ilości Was – mogłem zapomnieć.

Dziękuję za każde dobre słowo, gest, uśmiech i oczy.

I dziękuję Tobie, raczku…

Tak, Tobie, bo bez Ciebie bylibyśmy ubożsi i na pewno nie tacy, jak na końcu choroby.

„Bo rak otwiera oczy” jak mówi Beata.

Zawsze myślałem, że mam oczy otwarte ale teraz wiem, że były trochę przymknięte – niestety.

Wielu osobom dziękuję, gdzieś pomiędzy słowami tej książki.

Ja uświadomiłem sobie pisząc tę książkę, że „życie ma sens w każdych okolicznościach, nawet tych w których już sensu życia nie widać” .

Tak naprawdę to zawsze o tym wiedziałem, ale teraz, po 8 latach wiem to na pewno!

Dziękuję również rakowi, raz jeszcze, bo łatwiej iść przez życie, walcząc z kimś, gdy się go po prostu szanuje.

Szanować swojego wroga.

I na koniec dziękuję sobie.

Tak, sobie, że się nie poddałem, że wytrwałem, że podjąłem się tak trudnego wyzwania do którego byłem nieprzygotowany, a mimo to przeszedłem tę drogę od pierwszego do ostatniego dnia. I chociaż w ten sposób mogłem okazać miłość Basi i powiedzieć – Basiu kocham cię – powiedzieć słowo – kocham, którego nie umiałem wymówić.

I jeszcze raz Tobie Beata, że dodawałaś mi zawsze otuchy w tej drodze.

Rysiek Węgrzyn.

Dziękuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Content is protected !!