ŻYWORÓDKA ALBO WYZNANIE MIŁOŚCI

Awantura.

W trakcie tak ciężkiej choroby wydaje się to niemożliwe, a jednak.

Awantury i nieporozumienia. Naturalny stan w każdym małżeństwie. Powody najczęściej błahe, po czasie nawet nie pamięta się o co poszło. A potem już po – zastanawiamy jak można było o coś tak małego, nieistotnego, się pokłócić.

Awantura w chorobowym życiu – powód?…

Prawdopodobnie jak zawsze – przyczyn wiele, niektóre nieuświadomione. Walka z chorobą już tyle lat, wzloty, upadki i niezrealizowane marzenia i plany, których już wiadomo, że zrealizować się nie uda. Niestety…

No i udało się, dogadaliśmy się, wykrzyczeli,  wypłakali.

Spokój.

Trzeba iść spać, wyciszyć się i spróbować zasnąć!

Jest ciężko, emocje opadły, a my szukamy winy w sobie.

Cisza…

Dlaczego o tym piszę, o tak prywatnych sprawach, o kłótni, awanturach i że przykro i że płacz? Piszę, bo w życiu z chorobą tak jest – a chciałoby się, żeby nie było awantur i trudnych sytuacji  – bo w chorobie naiwnie się wierzy, że teraz to będzie między nami raj. I jeżeli to wszystko, co piszę, ma być szczere, to szczerze trzeba powiedzieć, że – awantur i nieporozumień nie da się uniknąć ale da się je rozwiązać.

35 lat wspólnego życia o tym świadczy, że wiele sytuacji udało  nam rozwiązać i że zawsze warto podjąć kolejny wysiłek by iść dalej – razem.

Na drugi dzień zastanawiam się co zrobić i jak to zrobić, by wrócić do normalności, by po wyrzuconych emocjach, znowu sobie spokojnie i fajnie żyć?

Kupić kwiaty…

Kupić kwiaty na zgodę, to zawsze działa.

Kto z nas był winny, kto zaczął, kto miał rację? Niby to nie jest ważne ale jakieś podszepty, może diabła, he, he, he, mówią mi, że  to ona zaczęła, to nie ty jesteś winny! Niby się wie, że nikt nie jest winny i chce się po równo – na zgodę ale to równo nie zawsze jakoś się udaje. Zawsze istnieje jakaś niewytłumaczalna potrzeba – to Ona! 

Kwiatek.

Kupię doniczkowy, by na dłużej starczył i by trzeba było się nim opiekować, podlewać i dbać. Basia nie lubiła zajmować się kwiatami, tak zawsze mówiła, zapominała je podlewać, więc ja po jakimś czasie zawsze przejmowałem nad kwiatami kontrolę – ja, z pierwszego zawodu ogrodnik.

W naszym domu przez lata dużo pojawiło się kwiatów doniczkowych, które ja kupowałem i niektóre wytrzymały do dzisiaj, jeden nawet ma na imię Basia bo został podarowany z okazji imienin. A ten, który chcę kupić, jest prawdopodobnie pierwszym na zgodę, te poprzednie były kupowane tak bez okazji tak sobie, by było miło.

Tylko Basia była kupiona dla Basi…

Kupiłem Żyworódkę, inaczej Kalanż, o różowych kwiatkach, podobno łatwy w utrzymaniu, niestety długo to nie pożył. Kwiatek Kalanż – Żyworódka, taka iskierka, taki mały badylek, który może sprawi, że znów będzie fajnie, beztrosko i ciepło.

Mam Żyworódkę, ale kiedy ją dać Basi, na początku – przepraszając ale przecież ja nie czuję się winny, a może na koniec tak na pojednanie, czy w trakcie tej pojednawczej rozmowy? Czułem, że to bardzo ważne, kiedy co i jak powiedzieć, byśmy jako małżeństwo, znowu poszli o krok dalej. Bo jak dam na początku to przyznam się do winy, a ja winny się nie czułem. Jak to zrobić, by było dobrze – ja w rozwiązywaniu konfliktów nie mam doświadczenia.

Kto ma?

Beata psycholog – ma wiedzę i praktykę szpitalną – codziennie, przecież do niej przychodzą nie tylko pacjenci onkologiczni ale również z innych oddziałów.

Tak, Beata – fachowiec  już nie raz mi się sprawdziło, że psycholog wie lepiej. Zapytałem, kiedy dać? Już nie pamiętam w którym momencie tej pojednawczej rozmowy dałem ten kwiatek – ten Kalanż ale pamiętam, że było bardzo dobrze.

Beata dobrze doradziła!

Wszystko się ułożyło, uspokoiło i pokonaliśmy kolejny kryzys. Emocje opadły, idziemy dalej razem i bliżej siebie. Szacunek, partnerstwo…  Miłość…

Chcę się uczyć Basi i dla niej się zmieniać. Po kilku dniach Basia zapytała: To jak trzeba podlewać, pielęgnować – ten kwiatek Rysiu, tę Żyworódkę-Kalanż? Czytałam w Internecie, ale tam nie ma nic konkretnego!

To jak trzeba go pielęgnować?

A ja usłyszałem między słowami… Rysiu, kocham cię… 

Trzy słowa…

Tak – ja też czasem mówię między słowami, bo nie umiem wprost, a bardzo chciałbym się nauczyć! Czy Basia wie, co ja jej tym kwiatkiem Kalanż powiedziałem…?  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Content is protected !!